piątek, 16 czerwca 2017

Odnalazłam swoją babcię


Mój syn powiedział, że granie na konsoli pomaga na stawy rąk, więc tak dla świętego spokoju pykałam - zaczyna Pani Bogusia. 



W moim domu rodzinnym stało kiedyś pianino. Pamiątka z czasów, gdy babcia, mama mojej mamy, udzielała lekcji gry, także na fortepianie. Również podczas wojny. Przez wiele, wiele lat.

Była kobietą bardzo oddaną ognisku domowemu. Taką typową panią domu. Z dużym sercem, poświęconą rodzinie. Ale też dziwną, zakręconą na punkcie swojej samodzielności. Absolutna perfekcjonistka. Pamiętam, jak wykłócała się, że to ona chce posprzątać i ugotować zawsze, gdy chciałam to robić ja, moja mama lub ktoś z mojego rodzeństwa. 

Pamiętam też, że wieczorami potrafiła ze mną siąść i opowiadać o domu czy ogrodzie w jej rodzinnym Zamościu. O pierwszych miłościach. I kolejnych. No i dlaczego wyszła za dziadka. Wiecie co mój dziadek zrobił? 

Powiedział do niej: Jana, mam dosyć tego Twojego zwodzenia. Zarezerwowałem termin u księdza. Za kilka tygodni weźmiemy ślub. 

A ona się zgodziła! Opowiadała też o tym co robiły kobiety, kiedy nie było podpasek. Albo spadały bomby na dachy domów. Pokazywała mi swoje szkicowniki, rysunki, perfekcyjnie namalowane wizerunki postaci Disneya, które gdzieś tam musiały pojawiać za czasów jej młodości. Ledwie pamiętam te wieczory. Ich detale rozmazują się w mojej pamięci. Dlaczego nie notowałam lub nie nagrywałam? Dlaczego nie słuchałam wtedy uważniej?

Dziś nie ma już pianina. Babci też już jakby nie ma. Dziś babcia jest powłoką. Ciałem. Skorupką. Pustym pancerzem. Potrafi już tylko siedzieć. I leżeć. Nie potrafi wielu innych rzeczy. Jeść. Pójść do toalety. Rozpoznać kogokolwiek. Powtarza jedynie strzępy jakichś zdań, których kiedyś używała. Fragmenty modlitwy. 
I tak od wielu, wielu lat. 

* * *

Nie pamiętam już gdzie trafiłam na Panią Bogusię, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia. Wystarczyło kilka jej zdań, by rozbudzić we mnie uczucia znane wnuczkom i kilka kolejnych bym chciała, aby mnie zaadoptowała.

Gdy Pani Bogusia mówi, że pracowała jako Dyżurny Ruchu, uśmiecham się od ucha do ucha. Moja babcia też pracowała w PKP. Jest jednak coś, co łączy mnie z Panią Bogusią bardziej, niż z moją babcią.




„Mam ulubione typy gier - takie, 
które na ekranie przedstawiają się jak film".


Zaczynam się zastanawiać, czy Pani Bogusia jest z tej planety. Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Patrzę na nią, słucham jej i zastanawiam się - czy to ja w przyszłości?  


„Chciałabym, żeby ludzie nie trzymali się stereotypu,
że pójście na emeryturę, to już tylko telewizja, działka, wnuki, robienie jakiś tam kompotów, stare babcie 
i siedzenie w przychodni czy w kościele."


Tak bardzo mam zakorzeniony w głowie stereotypowy obraz starszego, polskiego człowieka, że aż się tego wstydzę. Jednocześnie z radością obserwuje, jak te stereotypowe obrazy się rozpadają. Zastępuje je innymi barwami - „koloroterapią" Pani Bogusi.

„Kto mi zabroni w nocy pójść sobie frytki zrobić? 
No coś Ty, zwariowała, frytki w nocy, kto to widział?!
No ja widziałam."



Obejrzyjcie. Jeszcze tego nie zrobiliście?!







Na tej stronie komentarze są obsługiwane przez wtyczkę Disqus, mogącą nie wyświetlać się poprawnie w wersji mobilnej strony. Jeśli chcesz dodać komentarz anonimowo, po wpisaniu jego treści, wystarczy wpisać swoje imię/nick, zaznaczyć pole "wolę pisać jako gość" i dodać dowolny adres e-mail (może być nieistniejący).








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz