
Druga w nocy. Otwieram okno. Chęć zaczerpnięcia świeżego powietrza, okazuje się być najlepszą koleżanką bezsenności. Wyostrzam akomodację oczu, dzięki czemu gwiazdy, księżyc i uliczne światła nabierają kształtów. Przypominam sobie wakacje w Pcimiu, malowniczej miejscowości w Małopolsce, zamieszkanej łącznie przez osiem osób, psa i trzy zaskrońce. Tam, gdy człowiek otwierał okno w nocy, słyszał melodię graną przez świerszcze. Tu, gdzie teraz jestem, słyszę zazwyczaj przeciągłe i głośne "kuuurrwaaaaaa".
