wtorek, 19 września 2017

Jak wychować dzieci na seksistowskich idiotów?

Roswell, 1947 (koloryzowane)


Zachodzę w głowę jak to się mogło stać. Przecież pochodzę z dobrego, chrześcijańskiego domu...

Boże złoty, jakim ja byłam dobrym dzieckiem. Do końca podstawówki, czytaj do czasu aż w Polsce powszechnie nie rozbrzmiał dźwięk połączenia modemu z internetem, zawsze miałam świadectwa z paskiem. Grzeczna jak po podwójnej dawce hydroksyzyny, kulturalna jak Pan Darcy na kółku różańcowym, spokojna jak Krzysztof Krawczyk w kawałku "Bo jesteś ty" .

Dziewczynka o myślach nieskalanych. Słoneczko kojarzyło mi się tylko z naszą galaktyką. Do tego cholernie nieśmiała. Niby miałam parcie na szkło przy konkursach literackich i pokrewnych, ale gdy musiałam porozmawiać z drugim człowiekiem, dostawałam ataków paniki.

Tym bardziej zastanawiam się jak to się mogło stać.


Która to była klasa? Mieliśmy może po dziesięć lat. Ja i one, grupa koleżanek, idziemy do domu jednej z nich. W domu dogląda nas jej mama. A my robimy różne dziewczyńskie rzeczy; gadamy o głupotach, o ludziach ze szkoły, zadaniu z przyry. Jak to grzeczne dziewczynki. W pewnym momencie postanawiamy opuścić pokój i przejść na balkon, aby tam posiedzieć. 

Rzecz miała miejsce na parterze, dlatego bez trudu zauważył nas kolega z klasy, który akurat tamtędy przechodził, wracając do swojego domu nieopodal. Dzisiaj to spoko gość, ale wiecie jacy są chłopcy wchodzący w okres dojrzewania. Składają się w osiemdziesięciu procentach z porno oglądanego ukradkiem, żeby nie zauważyli rodzice. Pozostałe dwadzieścia, to żarty w stylu strzelanie z zapięcia stanika. Jeśli ich ktoś nie nakieruje, odpowiednio nie ukształtuje, to biada wszystkim. No i coś tam do nas mówi, ten kolega. Pyta nas na przykład:

A wy już golicie się tam na dole?

Pytania odbijają się echem między blokami tak, że pewnie słychać je nawet na stacji benzynowej po drugiej stronie ruchliwej ulicy. Koleżanki śmieją się pod nosem, nieco go tym samym podjudzając.

Magda, a ty lubisz się ruchać od tyłu?

Pyta moją koleżankę. Skromnej dziewczynce z dobrego domu średnio odpowiada ten poziom. "Weź przestań" mówię, ale to nie przynosi żadnego rezultatu. 

Gdy się spuszczam, jestem w stanie zapełnić całą szklankę!

Oznajmia wesoło. O jego nadprzyrodzonych zdolnościach z pewnością dowiedziały się własnie wszystkie sąsiadki. Wtem z pokoju obok odzywa się mama koleżanki; do swojej córki, cicho, spokojnie, delikatnie:

Justynko, to Kuba tak mówi? Jak ten czas leci, skąd on te słowa zna, haha, oj ci chłopcy...

Otoczona z każdej strony bezsilnością i absurdem, czekam na to, co się stanie potem.

Anka, mnie się wydaje, że lubisz obciągać.

Skromny chłopiec pod balkonem, Romeo naszych czasów, mówi do skromnych dziewczynek. Mówi dalej o naszych przyrodzeniach, cyckach i wydzielinach. My mamy pokornie to przyjąć, bo chłopcy już tacy są. 

SPIERDALAJ!

Tym razem to mój głos obija się echem między blokami. Kolega, trochę zdziwiony, przestaje się odzywać. Koleżanki zakrywają usta w akcie oburzenia. Mama koleżanki woła córkę do mieszkania. Dokładnie mówi "Justyna, natychmiast przyjdź do mnie!".

Przypał. O cholera, ale przypał. Co teraz ze mną będzie. Co teraz będzie. O nienienienie. 

Koleżanka wraca. I mówi: "Moja mama mówi, że w tym domu nie można używać takich słów. Musimy już stąd iść". A poprzez "musimy już stąd iść" rozumiem, że to ja mam stąd iść. Kuba zostaje pod oknem, śmiejąc się wniebogłosy. 

Mam jakieś dziesięć lat i jeszcze nic nie wiem na temat tego jak będzie później. Wiem tylko, że mam być skromną dziewczyną i że nie powinnam używać brzydkich słów. I wiem, że chłopcom pozwala się na znacznie więcej. 
I że to normalne. 



* * *


Witaj, Aniu z przeszłości. 

Wiem, że tobie, nieśmiały, początkujący człowieku pióra, dobra dziewczynko, dane będzie doświadczyć całego wachlarza zachowań, których inni nauczą ciebie i twoich kolegów.  Ludzie zaleją cię bezmiarem wad, usterek i hipokryzji. To będzie, hehe, bukkake absurdu. Tylko proszę, nie sprawdzaj co to znaczy w internetach. A już na pewno nie rób tego, gdy ktoś będzie w domu. Bo wiesz, ten cholery modem włącza się dosyć głośno no i...


Bo w przyszłości będzie tak. Obcy kolesie będą cię chwytać za tyłek, niby przechodząc obok, na imprezie czy koncercie. Ty nie zrobisz nic. Jakiś zbok będzie się o ciebie ocierał w zatłoczonym autobusie, a ty mając te czternaście czy piętnaście lat, nie zareagujesz. Będziesz za każdym razem omijać szerokim łukiem place budowy, żeby cię tylko robotnicy nie zaczepiali. Będą ci mówić, że masz ubrać spódniczkę za kolano, nie przed, bo prowokujesz. Będziesz mieć także wątpliwości, czy możesz klepnąć w tyłek chłopaka, z którym się spotykałaś. W centrum handlowym, szybko i dyskretnie pomiędzy puszkami z zielonym groszkiem, a czerwoną fasolą. Oczywiście on będzie to robił tobie bez krępacji. No ale o tobie ktoś sobie coś może pomyśleć więc...

Będą ci mówić, że w karierze naukowej pomaga brak urody, więc na któreś tam z kolei warsztaty dziennikarskie czy coś podobnego nie pomalujesz się i ubierzesz najbardziej workowaty czarny sweter jaki znajdziesz. Z drugiej strony będą ci mówić, że przy niemal wszelkich innych okazjach powinnaś epatować wszystkimi możliwymi cechami, które uchodzą powszechnie za atrakcyjne. Zdradzę ci jednak sekret - nie masz żadnego magicznego przycisku do zmiany swojego trybu. To znaczy masz, hehe, ale jesteś jeszcze za młoda, żebym ci o tym opowiadała. W każdym razie, kiedy mówimy o dobrym wyglądzie, nie będzie się on kłócił z inteligencją, więc podpowiem ci coś - śmiało napierdalaj ten tusz do rzęs. 

Aniu z przeszłości... Mam ci tyle do powiedzenia. Przed tobą daleka, czasami wesoła, czasami rozdzierająco smutna droga. Chciałabym cię wielu rzeczy nauczyć, przed wieloma rzeczami uchronić, być może wpłynąć bezpośrednio na twoje decyzje. Nie starczy nam jednak czasu i na domiar złego nie jestem śmiesznym, siwym profesorkiem z dziwnym sprzętem, który przeniesie nas w przeszłość. 


Wobec tego, w obliczu nieuchronnej starości jakiej właśnie doświadczam, mówię ci: nie przejmuj się niczym i nikim. Ale też reaguj, gdy wymaga tego sytuacja. Mów "tak" i mów "nie". Mów "tak" kiedy masz ochotę to powiedzieć, choćby i na pierwszej randce, i stanowcze "nie" nawet po wielu latach związku. Możesz śmiało powtórzyć; do tamtego kolegi, do środowiska, które tak a nie inaczej wychowuje chłopców, do matki twojej koleżanki i do tych wszystkich dupków, którzy pojawili się na twoim szlaku:

Spierdalaj. Spierdalaj. Spierdalaj. 



wszystkie imiona oprócz mojego zostały zmienione





Na tej stronie komentarze są obsługiwane przez wtyczkę Disqus, mogącą nie wyświetlać się poprawnie w wersji mobilnej strony. Jeśli chcesz dodać komentarz anonimowo, po wpisaniu jego treści, wystarczy wpisać swoje imię/nick, zaznaczyć pole "wolę pisać jako gość" i dodać dowolny adres e-mail (może być nieistniejący).

Zaobserwuj mnie w dogodny dla Ciebie sposób, linki poniżej!

 Na Fejsbuczku jestem prawie codziennie i tam piszę różne śmieszne rzeczy.
 Na Twitterze piszę jeszcze głupsze rzeczy, niż na na Fejsie.
 ...no i sweet focie. Bez sweet foci ten świat były niczym.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz