środa, 27 września 2017

Muzyka Zaostrza Obyczaje #6: piosenki na jesienną zamułę, zmysłowy seks lub samobójstwo




Podobno w baroku słowa śmierć i orgazm oznaczały to samo. 

Tą optymistyczną myślą rozpocznijmy kolejną odsłonę Muzyki Zaostrzającej Obyczaje.

[stały opis serii] Muzyka Zaostrza Obyczaje, to seria prezentująca utwory, które zrobiły na mnie wrażenie. Jako, że mam bardzo szerokie gusta muzyczne, postanowiłam ten fakt wykorzystać i dzielić się tym co najlepsze. Albo najgorsze - tak też się może zdarzyć. Tworząc muzyczną bibliotekę, chce zaaranżować tu miejsce, do którego wraca się z kubkiem kakao lub z żołądkową gorzką. [/koniec]



Herbatka gotowa? Gumki? Leki czekające na przedawkowanie? 
Świetnie, bowiem zaczynamy.





House of Wolves - Ageless



Jak sama nazwa wskazuje - jesteśmy wiecznie młodzi, ponadczasowi. Wszystko co się liczy, to pocałunki w rozpędzonej taksówce i kolorowe zachody słońca. Tak po prawdzie, to ten utwór zainspirował mnie do utworzenia tematu odcinka. Po setnym przesłuchaniu uznałam, że taka gorąca herbata, taki seks i takie samobójstwo nie może się zmarnować. Na całe nieszczęście jestem wśród żywych, więc nie pozostaje mi nic innego jak posłuchać Ageless jeszcze kolejną setkę razy. Albo i więcej. 



Her Name Is Calla - Pour More Oil



Zwinne palce skrzypka i mruczenie do ucha. Nie trzeba będzie długo czekać na efekty. Gdy emocje sięgają zenitu, nie będziemy zwalniać tempa. Każdy fragment Pour more oil stopniowo buduje napięcie, aż do kulminacji. Mamy plateau i mamy orgazm. Taka jest kolej rzeczy.




Einstürzende Neubauten - Sabrina



Powiedzmy, że lubisz gdy mówi się brzydkie słowa po niemiecku. Tylko co to do cholery znaczy i jak to się wymawia? Szepnij mi (kliknij w głośnik) o tutaj (klik). Odpoczywając po błogiej rozkoszy, porozmawiajmy o kolorach i ich symbolice albo, nie wiem, podetnijmy sobie żyły.



The Brian Jonestown Masacre - Open Heart Surgery



Coś wesołego? Może operacja na otwartym sercu? Mówisz, że ta piosenka powstała to make me smile, no to się pouśmiechajmy.



Agnes Obel - Dorian



Nasz kochanek ma na imię Dorian. Ale z nim nie ma tak łatwo, bowiem przez niego przemawia sam diabeł. Przemawia przez, wyobraźcie to sobie, pianino. 



Get Your Gun - Sea of Sorrow



Te emocje są wzburzone jak... Jak morze. Straszny banał, ale i tak czasami musi być. Strzał w głowę z pistoletu i seks małżeński - czyż to nie są banały?



Lovett - Eye of the storm



Czy w tej piosence oko cyklonu to... A z resztą nieważne, nie słuchajcie mnie. Posłuchajcie Eye of the Storm, bo to jest tak piękny utwór, że brakuje mi słów, a to zdarza się niezmiernie rzadko. Ma śliczny steampunkowy teledysk.





Jozef Van Wissem / Sqürl - The Taste of Blood



Gdyby mnie się ktoś aktualnie zapytał, jaki film lubię najbardziej, to bez wahania odpowiedziałabym, że Tylko kochankowie przeżyją Jima Jarmuscha. Oto fragment ścieżki dźwiękowej z tego filmu. A że rzecz jest o kochających się (zupełnie niebrokatowych!) nihilistycznych wampirach, czyż nie możemy piękniej balansować na granicy życia i śmierci? Ugryź mnie w szyję!



Cigarettes After Sex - Nothing's gonna hurt you baby



Nic nie smakuje tak dobrze, jak papieros po seksie. Możemy opaść na pościel, albo postać nago przy oknie, żeby nie nadymić za bardzo w pokoju.

Tylko pamiętaj, mimo, że Nothing's gonna hurt you baby - palenie zabija.







Generalnie to uprzejmie proszę, abyście się jednak nie zabijali. Rozważcie za to którąś z pozostałych opcji w tytule wpisu.

Utwory występujące w tekście (+ kilka gratisowych w podobnym klimacie) znajdziecie na mojej liście Spotify:







Pozostałe wpisy z serii znajdują się TUTAJ.



Dawajcie mi swoje propozycje w komentarzach!





Na tej stronie komentarze są obsługiwane przez wtyczkę Disqus, mogącą nie wyświetlać się poprawnie w wersji mobilnej strony. Jeśli chcesz dodać komentarz anonimowo, po wpisaniu jego treści, wystarczy wpisać swoje imię/nick, zaznaczyć pole "wolę pisać jako gość" i dodać dowolny adres e-mail (może być nieistniejący).

Zaobserwuj mnie w dogodny dla Ciebie sposób, linki poniżej!


Na Fejsbuczku jestem prawie codziennie i piszę tam różne śmieszne rzeczy.

Na Twitterze piszę jeszcze głupsze rzeczy, niż na na Fejsie.

...no i sweet focie. Bez sweet foci ten świat były niczym.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz