Pamiętacie jak kilka ładnych lat temu wybuchły zamieszki w jednej z krakowskich szkół? Jak rzucano koktajle Mołotowa na przemian z obelgami? To wtedy opublikowano w szkolnej gazetce jeden z moich tekstów. Proszę o wyrozumiałość - był rok Pański dwa tysiące szósty. Padał śnieg.
Ludzi, których można pogrupować według określonych zasad działania i ubioru na naszym świecie nie brakuje. Kiedyś według tych kryteriów wyłoniła się z tłumu kultura hipisów, potem punków, metali, gotów, emo, hipsterów... Dziś trochę nam to już spowszedniało. Nikt niczym nas nie zdziwi.
Ja jednak zaobserwowałam - uwaga, uwaga… NOWY NURT. Właściwie istnieje on od niepamiętnych czasów, ale niedawno uświadomiłam sobie jego obecność. One są wszędzie. Gdzie tylko nie spojrzeć. Stanowią olbrzymią i nieodzowną część przeciętnych zjadaczy chleba. Znaki rozpoznawcze? Idąc ,,od góry” – na głowie berecik w przeważnie nijakim kolorze (nie koniecznie moherowy), czasem kapelusz z kiczowatą, skórzaną ozdobną tasiemką. Sweter – często własnoręcznej roboty, z kwiecistym wzorem, kudłaty, luźny i wygodny, a przede wszystkim ciepły i ,,gryzący”. Spotykana jest czasem nań broszka przypięta ni w pięć, ni w osiemnaście między obfitym biustem. Nogi natomiast zakrywa spódnica – każda takiej samej długości - do pół łydki, a na stopach – buty ze sporym ,,nosem”, czasem zdefasonowane kozaki. Jeśli chodzi o makijaż – Nowy Nurt preferuje naturalność, bądź ulega szminkom z kiosku w kolorze ,,majtkowy róż”. No i fryzurka – u każdej podobna – włosy krótkie, trwała lub loki co dzień kręcone, kolor dowolny - z odrostem. Dochodzi jeszcze do tego sposób rozumowania, nie powiem, że na miarę średniowiecza – ale prawie. I oczywiście nie muszę dodawać, że przeciwnikami tej grupy staje się ,,niedobra młodzież”.
Z czego to się bierze? Co sprawia, że najpierw pełne życia nastolatki, potem niezależne kobiety zmieniają się w zgorzkniałe starsze panie, których wizerunek śmieszy i odstrasza (nie tylko) młodych ludzi? Od wielu lat można zaobserwować to samo – nieustanną metamorfozę pokoleń. Zazwyczaj kobiety po 40tce stwierdzają, że to już ,,nie przystoi”, by podążać za modą, dbać o siebie i pozostać indywidualistkom w swoim wyglądzie i zachowaniu. Kobietom nie wiedzieć czemu został wpojony jakiś dziwny stereotyp, któremu boją się przeciwstawić. Nie mogę patrzeć jak mijają lata i rozrasta się armia beretowych marud. Ktoś by powiedział, że z młodymi jest tak samo, że młodzi też obrali sobie określony styl ubioru i rozumowania, którego przestrzegają przez naśladownictwo. Jednak wydaje mi się, że wśród nastolatków nie brakuje ludzi ,którzy są indywidualistami i buntownikami. A co najważniejsze są pełni pasji i entuzjazmu. Nie przystają z pokorą na wszystko, co oferuje współczesność, lecz są sceptycznymi obserwatorami. Może to charakterystyczna cecha młodości, jak mówi psychologia. Starsi są za to już zmęczeni życiem, swoje przeszli, brakuje im środków na spełnianie marzeń lub po prostu im się nie chce. Zamykają się w swoich ciasnych mieszkankach i narzekają na cały świat, narzekają na wszystko co inne, młode, co tak naprawdę wydaje mi się jest nowszą wersją ich niespełnionych marzeń. Tworzą bariery pokoleń.
To być może frazes, ale tak naprawdę nie liczy się wiek ciała lecz ducha. Czasami spotykamy osobę z wyglądu wiekową, której oczy błyszczą młodością, pasją i otwarciem na świat - nawet jeśli nie do końca jest taki, jaki oczekiwali.
/2006/
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz