Mówią, że miłość jest ślepa. A co jeśli w dodatku trafia na fatalnych pisarzy czy scenarzystów? Przed Wami sześć najgorszych, najbardziej nieprzekonywujących par, jakie mi przyszły do głowy.
"Zamiast pani *****, wolałabym rozpierdolić galaktykę." |
Anakin Skywalker i Padme Amidala (Gwiezdne Wojny)
Dziwne zwierzęta na planecie Naboo |
Rodzice jednego z najbardziej znanych rycerzy Jedi wprawili mnie w zakłopotanie w 2002 roku, podczas Ataku Klonów, ponieważ mam wrażenie, że owoc ich miłości został poczęty korespondencyjnie. Albo przez międzygalaktyczne in-vitro, z zaznaczeniem, że mama i tata nigdy nawet nie próbowali inaczej.
Ad rem. Darth Vader, późniejszy Zły Przechuj, to z początku dobry, odważny chłopak z dużymi ambicjami. O nim możemy powiedzieć tylko, lub "aż" tyle. Mówię "aż", bo o Królowej Amidali, późniejszej pani senator, możemy powiedzieć tylko to, że nosiła za dużo mejkapu i miała dziwne ciuszki. Oboje natomiast lubili patrzeć na dziwne zwierzęta, wyglądające jak wielkie kleszcze, zamieszkujące planetę Naboo i to prawdopodobnie jedyna rzecz, która łączy tę parę. Aż tu nagle potajemny ślub (bo ich związek nie dość, że był nieautentyczny, to jeszcze był takim trochę mezaliansem). Aż tu nagle dziecko. Aż tu nagle ikoniczne przedstawienia tej dwójki na plakatach w Bravo (pamiętamy). Wielka miłość. Co. Jeszcze raz powtórzę: co?!
Ad rem. Darth Vader, późniejszy Zły Przechuj, to z początku dobry, odważny chłopak z dużymi ambicjami. O nim możemy powiedzieć tylko, lub "aż" tyle. Mówię "aż", bo o Królowej Amidali, późniejszej pani senator, możemy powiedzieć tylko to, że nosiła za dużo mejkapu i miała dziwne ciuszki. Oboje natomiast lubili patrzeć na dziwne zwierzęta, wyglądające jak wielkie kleszcze, zamieszkujące planetę Naboo i to prawdopodobnie jedyna rzecz, która łączy tę parę. Aż tu nagle potajemny ślub (bo ich związek nie dość, że był nieautentyczny, to jeszcze był takim trochę mezaliansem). Aż tu nagle dziecko. Aż tu nagle ikoniczne przedstawienia tej dwójki na plakatach w Bravo (pamiętamy). Wielka miłość. Co. Jeszcze raz powtórzę: co?!
"W sumie, to zawsze wolałem twojego brata." |
Harry Potter i Ginny Weasley (wiadomo skąd zaś)
Disclaimer: Harry Potter i Kamień Filozoficzny, to była pierwsza książka, którą przeczytałam z własnej woli, od deski do deski, mając siedem lat (głowy nie dam sobie uciąć, możliwe, że pierwsze było romansidło dla nastolatek Randka z kadetem, ale poważnie, nie chce o tym rozmawiać). Przez siedem kolejnych lat byłam największą fanką tej serii we wszechświecie, ALE... Nagle przeczytałam coś lepszego i w rezultacie skończyło się na tym, że do dzisiaj nawet nie sięgnęłam po ostatni tom.
Anyway. Nic, żaden wątek w Harrym Potterze, nie rozczarował mnie tak bardzo, jak związek z Ginny. Zarówno w książce, jak i w serii filmów, tych dwoje nie łączy absolutnie nic, oprócz tego, że brat Ginny jest najlepszym kumplem okularnika. O ile o Harrym jesteśmy w stanie powiedzieć całkiem sporo, Ginny nie ma kompletnie żadnej osobowości. Kompletnie. Ja wiem, o co pewnie chodziło - autorka postanowiła zrobić kalkę związku tragicznie zmarłych rodziców Harry'ego, bo Lilly i James Potterowie wyglądali dokładnie tak samo, jak ich młodsze odpowiedniki. No super. Tylko dlaczego nie rozwinięto wątku o Azjatce (Azjatce, heloł!) Cho Chang, o której Harry fantazjował, że bawi się jego różdżką, i którą obdarzył pocałunkiem, gdzieś tam w jakiejś komórce na miotły (chłopak miał szczęście do takich pomieszczeń). Ale nie, kurwa. Któregoś dnia czytelnik znajduje Harry'ego z Ginny leżących gdzieś pod zamkiem nad jeziorem i za cholerę nie wiadomo jak do tego doszło. Żal.pl, Przykro.ru, Regret.com.
Nie, przez cały film się nie całują, spokojnie. |
Iris i Miles (Holiday)
Wiecie, to jest ten film, gdzie dwie znudzone swoich życiem laski zamieniają się swoimi życiami na okres świąteczny. Jedna jedzie do domku na zadupiu, druga zamieszkuje w dużym mieście. Jedna z nich (Cameron Diaz) trafia całkiem fajnie, bo na Jude Law'a (wprawdzie dzieciatego wdowca, z kulawą przeszłością, ale wszystko idzie ogarnąć). Ta druga z kolei (Kate Winslet) trafiła na flegmatycznego grubaska ze szkoły rocka (Jack Black). I teraz żebyście nie pomyśleli, że chodzi mi tylko o wygląd, bo to nigdy nie jest najważniejsza sprawa. Chodzi o wszystko inne. Najbardziej intymna rzecz pomiędzy tymi dwojga, to wyjmowanie paprocha z oka bohaterki. Reszta relacji opiera się na rozmowach o toksycznej byłej lasce naszego bohatera. Friendzone jak stąd do Ciechocinka.
XIII Księga, wspaniała XIII Księga! |
Zosia Horeszkówna i Tadeusz Soplica (Pan Tadeusz)
Pan Tadeusz, kojarzycie? Bo ja nie. Dużo bardziej interesowała mnie nieoficjalna XIII Księga napisana najprawdopodobniej przez Fredrę (#seks hehe). Fragment:
Od chwili, gdy ich ślubna przywiozła kareta
Tadeusz miał myśl jedną - myśl ta to mineta
(Sztuka wówczas na Litwie nikomu nie znana.
Dziś już rozpowszechniona, ale źle widziana
Przez strzegące cór swoich stateczne matrony
I księży, którzy nieraz gonią ją z ambony).
Wracając jednak do clou. Przez całe dotychczasowe życie wątpiłam w to, czy Mickiewicz wielkim poetą był, co objawiało się na przykład tym, że nigdy większego fragmentu dzieł tego pretensjonalnego dupka nie byłam w stanie przeczytać. Aż pewnego dnia coś mi odwaliło i postanowiłam, że może w końcu kiedyś ogarnę Ostatni zajazd na Litwie, ale ten dzień jeszcze nie nastąpił. Oficjalna wersja dla Was i dla moich polonistek - Mickiewicz wielkim poetą był, a w rymach równać się z z nim może tylko Pezet no i ja (dowód, klik!). Jednak w streszczeniach tego dzieła i w filmowej adaptacji władam biegle, bo utrwalałam je co roku, w każdej klasie, każdej pieprzonej szkoły.
A idzie to tak. Mamy dwa zwaśnione rody (ach, jak w Romeo i Julii!). Mamy jurnego, ale w gruncie rzeczy nudnego, jak jajecznica bez boczku i szczypiorku, Tadeusza. Marudnego millenialsa tamtych czasów, który przygodnie bzyka szlachcianki. Kiedy los podsyła mu, trochę przemądrzałego, ale gorącego MILFA (Telimena) z którym zajebiście iskrzy, z jakichś nieznanych nikomu przyczyn wybiera drewno z warkoczem (Zosia). I żyli długo i szczęśliwie. Koniec!
Kim jesteś? Kurwa, nie wiem, ale weźmy ślub! |
Powiedzmy sobie krótko i szczerze - gość opiera swoją przyszłość i rodzinne życie na podstawie fetyszu stóp. Brawo. Brawo po stokroć!
Christian zastanawia się czy nastawił ziemniaki. |
Christian Gray i Anastasia Steele (Pisiont...)
Łobuz kocha najbardziej? Z pewnością. Ale nie tym razem. Bo nie dość, że nie łobuz, tylko co najwyżej gadająca koszula z jachtem i helikopterem, która miała trudne dzieciństwo i dziwne pierwsze kontakty seksualne, to jeszcze, na dokładkę, random z ulicy - idealny by ślubować mu miłość, wierność i dawanie klapsów do końca swych dni. Ale zacznijmy od początku.
O ile nigdy, przenigdy nie czytałam, ani nie oglądałam Zmierzchu, tak DLA DOBRA NAUKI postanowiłam obejrzeć dwie pierwsze części grejowej sagi. Pomyślałam sobie, że chociaż popatrzę na sceny erotyczne (hehe) albo będę mieć głębszą nic porozumienia z moją kumpelą Patrycją (pozdro), która lubi taką literaturę. No i tekst na bloga! Nie wiem jak tam wasze wewnętrzne boginie (Robią salta? Rozpadają się na miliony kawałków?), ale dziś pominiemy literackie kwiatki na rzecz filmów, czyli tego, co jestem w stanie rzetelnie ocenić.
Nic tak nie łączy ludzi, jak BRAK ROZMÓW, nie? No bo główni bohaterowie praktycznie w ogóle nie rozmawiają. Nie ma między nimi żadnej chemii. Aktorzy nie ułatwiają sprawy, są kompletnie nieprzekonywujący.
W ten oto sposób rysuje się mój największy zarzut do serii. Nie jest nim to, że cała ta historia jest infantylna. Nie jest nim także to, że się urąga BDSM nazywając to, co oni tam robią BDSM. Nie. Moim największym zarzutem jest to, że Greja sprzedaje się jako historię miłosną. Nie, TO NIE JEST HISTORIA MIŁOSNA (nawet jeśli sama autorka chce o tym myśleć w ten sposób). To nawet nie jest dobry romans, luźny układ seksualny, bo i w takich relacjach bywa więcej uczucia czy pasji. To jest epizodyczna, kompletnie nielogiczna, pozbawiona finezji, oderwana od realiów i nienaturalnie rozciągnięta do granic możliwości fantazja erotyczna z nieznajomą osobą, wygenerowana przez nudnawą panią w średnim wieku.
W ten oto sposób rysuje się mój największy zarzut do serii. Nie jest nim to, że cała ta historia jest infantylna. Nie jest nim także to, że się urąga BDSM nazywając to, co oni tam robią BDSM. Nie. Moim największym zarzutem jest to, że Greja sprzedaje się jako historię miłosną. Nie, TO NIE JEST HISTORIA MIŁOSNA (nawet jeśli sama autorka chce o tym myśleć w ten sposób). To nawet nie jest dobry romans, luźny układ seksualny, bo i w takich relacjach bywa więcej uczucia czy pasji. To jest epizodyczna, kompletnie nielogiczna, pozbawiona finezji, oderwana od realiów i nienaturalnie rozciągnięta do granic możliwości fantazja erotyczna z nieznajomą osobą, wygenerowana przez nudnawą panią w średnim wieku.
Gdyby to było jasno przedstawione w ten sposób, wszystko by było ok. Ale niestety - obserwujemy spiseg mediów, które tę farsę przedstawiają nam jako nową Casablankę czy inne Śniadanie u Tiffany'ego. Całość podobno kończy się ślubem i ciążą. Koszmar branży pornograficznej. A, żeby była jasność - sceny erotyczne w Greju nie są ani ładne, ani podniecające, ani w ogóle jakiekolwiek.
Jeśli jednak mielibyśmy temu tworowi przypisać jakiś gatunek filmowy, postawiłabym na komedię romantyczną, bo można się troszkę pośmiać:
Scena #1: On ją dotyka w windzie, oczywiście w windzie jest jakieś 5 innych osób, oczywiście nikt się nie orientuje, oczywiście ona po pięciu sekundach ma orgazm, ale on mówi, żeby go wstrzymała "na później". Oczywiście umieramy ze śmiechu.
Scena #2: On chce jej włożyć kulki gejszy przed wyjściem na imprezę jego matki (właśnie tak) i mówi, że nie może ich wyjmować. Pomijając ten drobny fakt, że kulki gejszy raczej nie służą do stymulacji, tylko do ćwiczeń mięśni Kegla, dalej jest tak: on każe jej je oblizać, ona mówi, że nie chce tego wsadzać do tyłka, on mówi dziewczyno, co ty gadasz, jakiego tyłka, chciałabyś, a ona na to tajemniczo się uśmiecha, on je wkłada (nie do tyłka), ona wzdycha, niezręczne 15 sekund, a wy, dalej niepodnieceni - umieracie ze śmiechu. Nie wierzysz? Sprawdź (klik)
BONUS
Oblewanie się miodem? Zlizywanie go? Karmienie truskawkami z zamkniętymi oczami? Powolne rozpinanie bluzki, aby chwilę pobawić się kostką lodu (ona nie ma stanika)? Striptiz? Pozorowany gwałt? Masturbacja na żądanie partnera? Rozrywanie ubrań podczas ostrego seksu w deszczu? Inteligentny flirt? Wyrażanie troski? Jeśli naprawdę chcecie zobaczyć fajny film erotyczny, nie zastanawiając się nieustannie czy nie kipi wam zupa i czy na pewno kupiliście masło - polecam 9 i pół tygodnia. Wprawdzie powtórka po koło dziesięciu latach nie zrobiła na mnie wrażenia tak, jak przed dekadą, ale temu filmowi Grej może co najwyżej lizać pięty. To przyzwoite studium uwodzenia kobiety, gdzie każdy dotyk i każda rozmowa wydaje się być autentyczna. Cały film jest dostępny za darmo TUTAJ, a jeśli ktoś ma ochotę najpierw zobaczyć fragment na rozeznanie, to TUTAJ.
No i piwnica zalana :/ |
Smutne konkluzje
Smutna konkluzja #1: postacie kobiece w większości tych historii są płaskie i nudne.
Smutna konkluzja #2: nie żeby z męskimi było dużo lepiej.
Smutna konkluzja #3: naprawdę nie wiem dlaczego na czas walentynek nie przewidziano w kinach premiery kolejnej części Deadpoola albo chociaż Avengersów.
Smutna konkluzja #4: wszyscy umrzemy.
Dawajcie mi tu jeszcze jakieś beznadziejne pary w komentarzach.
Dawajcie mi tu jeszcze jakieś beznadziejne pary w komentarzach.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz